wtorek, 1 czerwca 2010

Hola!


jeszcze kiss w cheek'a i hug - bo uwielbiam sie witać ;)

Z tym blogowaniem jednak jest tak, że niedąż że niewiem z kim się witam to jeszcze jestem pozbawiona wszelkich hug'ów, bo komputer tylko się na mnie świecąco gapi... ALE SPOKOLOKO TO DA SIĘ NADROBIĆ!


Cudnie żółto podsmażona kukurydzka miała mi tu dzisiaj dotrzymać towarzystwa, ta jednak smaczną udała i zjadłam ją tak szybko że nie było jeszcze nawet zalążka litery w mojej głowie ;)
Potem była jeszcze mamba.. truskawkowa!

no dokładnie tak się poczułam :)


A patrząc na obrazek, przypomniał mi się weekend. Spędzony w chatce starej starej starej... Weron nawet powiadał że zbudowanej 300 lat temu! Tam wprowadził się na stałe serdeczny Pan Bałagan, który nawydychał hektorlitry serdecznego powietrza i ugotował serdeczny uśmiech i spokój na obiad. Podróż na strych gdzie spałyśmy szła w parze z głośnym skrzypaniem schodowego drewienka, które przypominało mi o mojej ziemskiej wadze. I tak czułam się lekka. Tam myśli się dużo o tym czego się chce, rozmawia o tym co się widzi ;) Nawet ściany lubią tam dawać o sobie znać - ta jedna biała małpa pochylona nisko dała mi nawet mocną piątkę w czoło ;)


A teraz koncentruję się tylko nad odwdzięczeniem się za dziiiki czas! I'm thinking sernik.


przesyłam buziaki!

2 komentarze:

  1. a ja wole pomaraczowa mambe.

    OdpowiedzUsuń
  2. leeloo08:58

    mamba miszczu.
    a przede mną 5 egzamów w tym weeku..ale nie, przecież musze się zrelaksować przed blogiem mojej belli;]

    OdpowiedzUsuń